Gdańsk, Lwy Gdańskie
Każde z miast, oprócz własnej historii założenia, posiada jakąś legendę. Nie ominęło to Gdańska. Mowa o kamieniarzu Danielu i jego lwach Gdańskich.

Gdańsk, w okresie przedrozbiorowym, słynął z utalentowanych kamieniarzy. Potrafili z tego kruszcu zrobić cuda. Jeden z nich wyróżniał się, był to Daniel Eggert. Jego rzeźby wyglądały jak żywe. Radni miasta powierzyli mu misje zrobienia schodów i portalu Ratusza Głównego Miasta.

Korona i dwa krzyże pod nią na tarczy z tłem czerwonym, a lwy jak trzymacze patrzące się na siebie – tak miał wyglądać herb Gdańska. Daniel dniami i nocami pracował nad tym projektem, miał wiele pomysłów i wizji. Po kilku tygodniach Daniel ukończył dzieło.

Rada Miasta ustanowiła święto na tą uroczystość. Przybyli mieszkańcy, a gdy odsłonięto dzieło Daniela najpierw byli zachwyceni a później zdziwieni i zaskoczeni. Jeden z radnych krzyczał że to skandal, że Daniel zbezcześcił herb. Mistrz był zdziwiony, chciał wytłumaczyć swą wizję.

Starszy dżentelmen z tłumu wytłumaczył mieszkańcom, że Daniel nie zakpił z nich i nie zbezcześcił herbu. Lwy, patrząc na Wyżynną Bramę, patrzą na ukochaną naszą Rzeczpospolitą. Mieszkańcy zrozumieli i ucieszyło ich to. Lwy nie doczekały przybycia króla, ale pozostały do dzisiaj w Ratuszu Głównym. Od niedawna pomniki czterech lwów leżą obok Bazyliki Mariackiej.

Radosław Górski
publicysta