Suchacz k. Elbląga, jak w Arktyce

Gdy Barbara nas opuściła, przywędrował na nasz region kolejny orkan, orkan Alex. Przywiał nam silny wiatr, cofkę, opady śniegu lub śniegu z deszczem oraz minusowe temperatury powietrza. Rozlały się wtedy wody Zalewu i przylegających do niego rzek, ale wszystko zamarzło i ukazał nam się arktyczny krajobraz.
Stojąc na zlodowaciałej przez orkan plaży w Suchaczu, podziwiam piękno Arktyki, naszej lokalnej Arktyki, czyli Zalewu Wiślanego. Tak, tak wiele razy zamarzał. Gdy warunki pogodowe były odpowiednie, można było sobie pojeździć łyżwami lub nawet pojechać samochodem po zamarzniętej tafli Zalewu. Można było także pójść aż do centralnego punktu, którym jest latarnica, która świeci, gdy nastaje zmrok.
To niesłychane, jak warunki mogą się tak raptownie zmienić. Zazwyczaj spokojny zalew stał się lodową krainą. Po wodach zalewu można nawet chodzić, bo są one płytkie. Średnia ich głębokość wynosi 2,7 m. Długość zalewu to prawie 91 km, z czego ponad 35 km znajduje się w terytoriach Polski, a jego szerokość sięga miejscami 13 km.
Fakt, że zalew został skuty lodem nie przeszkadza kaczkom. Znalazły sobie miejsce: wydrążony pas, gdzie swobodnie mogą sobie pływać i się wylegiwać.
Ten widok jest powalający: tylko lód, nikogo dookoła, po prostu pustkowie lodowe. Są śmiałkowie, którzy gdy zamarzną wody zalewu, nocują w namiotach i podziwiają gwiazdy w bezchmurną mroźną noc.
Fajne co? drewniane ze swej natury, ale w tych warunkach stało się lodową rzeźbą, która fascynuje swym pięknem stworzonym rękami natury.
Radosław Górski
publicysta